Rekolekcje dla Salezjanów Ks. Bosko w Różanymstoku.
Artykuł 91 Konstytucji Salezjańskich.
„Naszą wolę nawracania się odnawiamy w comiesięcznym dniu skupienia i w dorocznych rekolekcjach. Są to chwile duchowego odrodzenia, które Ksiądz Bosko uważał za część podstawową i syntezę wszystkich praktyk pobożności.
Daje one wspólnocie i każdemu salezjaninowi szczególną sposobność słuchania Słowa Bożego, rozpoznawania woli Bożej i oczyszczania serca. Ten czas łaski przywraca naszej duszy głęboką jedność w Jezusie Chrystusie i ożywia nasze oczekiwanie na jego powtórne przyjście”.
Święty Jan Bosko
Święty Jan Bosko, kapłan, założyciel Zgromadzenia Salezjańskiego. Przyjaciel i Ojciec młodzieży.
Urodził się w 1815 roku. Dzieciństwo spędził na wsi. Już jako mały chłopiec odznaczał się głęboką wiarą. Lubił się bawić, ale nawet w jego dziecinnych zabawach obecny był Bóg. W tamtym czasie często ze swoją mamą, Małgorzatą jeździł na jarmarki. Tam oglądał różne sztuczki żonglerów, tancerzy i kuglarzy. Po powrocie do domu lubił naśladować ich wyczyny, a także prezentował je sąsiadom. Po ich zakończeniu chciał, żeby wszyscy razem odmówili modlitwę. To była dla niego zapłata. W zimie natomiast spotykali się w stodole, gdzie Janek czytał rozmaite opowiadania, gdyż tylko nieliczni chłopi potrafili czytać, a on już od najmłodszych lat się tego nauczył. Oczywiście każde czytanie kończyło się również modlitwą.
Bardzo szybko jako chłopak odkrywa swoje powołanie: chce zostać księdzem i zajmować się biednymi, opuszczonymi dziećmi.
Okazuje się to jednak trudne do zrealizowana. Po pierwsze, trudna sytuacja finansowa rodziny. Ojciec zmarł, gdy Janek miał 2 lata, więc cała troska o rodzinę spadła na mamę Małgorzatę. Całe dzieciństwo Janka wypełnione było ciężką pracą fizyczną, a i tak rodzina ledwie wiązała koniec z końcem. Ewentualne pójście chłopca do seminarium łączyło się nie tylko z dodatkowym wydatkami, ale też utratą rąk do pracy przy gospodarstwie. Dlatego droga do realizacji powołania kapłańskiego była długa i ciężka. On jednak nie tracił nadziei i trwał przy swoim pragnieniu.
Ci jednak, którzy ufają Bogu bezgranicznie, wywołują również bezgraniczną Bożą pomoc. Tak też było w przypadku Janka Bosko. Ufał Bogu, bo skoro On go powołał - to nie zostawi go samego. Chłopak kolejno spotyka przyjazne mu osoby, które mu pomagają. Jest to przede wszystkim matka, która podtrzymuje syna w powołaniu i pomaga ze wszystkich swoich sił; jest też ksiądz Calosso - pierwszy nauczyciel łaciny, ksiądz Józef Cafasso - który poradził wstąpić do seminarium diecezjalnego mimo wiążących się z tym trudności finansowych, jest Alojzy Camollo - przyjaciel z lat seminaryjnych.
Od momentu, gdy Janek Bosko mówi o swoim marzeniu księdzu Calosso, do momentu wstąpienia do seminarium w Chieri mija dziesięć lat. Jest to dziesięć lat ciężkiej pracy, nauki i wiary. Potem 6 lat nauki w seminarium. 6 czerwca 1841 roku otrzymuje święcenia kapłańskie i staje się ks. Jan Bosko.
Znane są jego sny. W czasie całego życia odnotowano ich ponad sto. Były one jakby potwierdzeniem niebieskim dla jego ziemskich zamierzeń. Pierwszy, najważniejszy chyba sen mówi chłopakowi o jego zadaniu pasterza owiec - kapłana. W drugim na ulicach miasta, wśród tłumu młodych, przeklinających ludzi ukazuje się Matka Boża, która mówi: „Tych nicponi trzeba zwyciężać sercem. Bądź dla nich łagodny, a wtedy do ciebie przyjdą”. Nakreślało to księdzu Bosko plany, jakie miało wobec niego Niebo. Inne sny związane były miedzy innymi z losami Kościoła i salezjanów. Co do późniejszych snów ks. Bosko sam powiedział, że jeśli ich przytaczanie nie służy celom wychowawczym, to należy zrezygnować z opowiadania ich.
Młody ksiądz już na początku drogi kapłańskiej odrzuca dwie intratne posady i wybiera dalsze studia teologiczne w Turynie. Nie tylko studiuje. Odwiedza ubogich i chorych oraz zajmuje się duszpasterstwem więźniów. Pewnego dnia w kościele spotyka młodego Bartłomieja Garelli, z którym nawiązuje rozmowę. Okazuje się, że chłopak nie potrafi się nawet przeżegnać. Ksiądz Bosko natychmiast rozpoczyna pierwszą lekcję katechezy. Na odchodne mówi, żeby na następną lekcję zabrał swoich przyjaciół. Za tydzień przychodzi dziewięciu chłopaków, a po kilku miesiącach jest ich osiemdziesięciu. Żaden z nich bez najmniejszego pojęcia o Bogu. Ksiądz Bosko chciał mówić o Bożej miłości najbardziej ubogim i opuszczonym, chciał ocalić choć jedną duszę. Jednak Bóg nie zadowala się tylko jedną duszą i wysłuchuje ponad miarę prośbę młodego księdza. Wkrótce chłopców jest około czterystu. Jest rok 1841.
Ksiądz Bosko zawsze gorąco wierzył, że Bóg nie opuści go w jego zamiarach, chociaż na ludzką miarę są one niemożliwe do realizacji. No właśnie - tylko na ludzką miarę.
Od pierwszych lekcji religii do powstania oratorium czeka jeszcze księdza Bosko długa i trudna droga. Ze swoimi owieczkami tuła się kolejno z miejsca na miejsce, nie mając tak naprawdę prawdziwego i stałego dachu nad głową. A młodzi chłopcy, właściwie najbiedniejsi, zebrani niemalże z ulicy nie są łatwymi sąsiadami. Młody wiek ma swoje prawa, ale też nie wszyscy mieszkańcy Turynu są w stanie to zrozumieć. Mija prawie cztery i pół roku. Sytuacja staje się wręcz katastrofalna, nawet sam Ksiądz Bosko, o którym Święte Oficjum wypowiedziało się jako o wierzącym wbrew wszelkiej nadziei, zaczął wątpić. Wtedy Bóg posłał mu pewnego człowieka, który poinformował go o możliwości wynajęcia pewnej starej szopy. Była ona co prawda w opłakanym stanie, ale była nadzieją na wreszcie własny kąt. Od wynajęcia do kupna upłynie jeszcze ponad 4 lata, ale ten czas ksiądz Bosko wykorzystuje na gorliwą pracę, naukę katechizmu oraz formowanie nowych nauczycieli.
Ksiądz Bosko, zawsze trzymał się z dala od polityki. „Nie trzymam z nikim” - powtarzał - „moją polityką jest Ojcze nasz. Kapłan należy do wszystkich.”
Wszystko zaczęło się od Valdocco, od szopy Pinardiego. Dzieło się rozrastało w błyskawicznym tempie. Aby mogło być kontynuowane Apostoł młodzieży potrzebował współpracowników - kapłanów. Musieli oni być przepełnieni tym samym duchem co on. Już niemalże od początku, czyli od 1842 roku, myślał o założeniu wspólnoty zakonnej. Udało się to dopiero w 1851 roku, gdy czterech młodych ludzi przywdziało strój duchowny, a w trzy lata później złożyło śluby. Nazwał ich salezjanami - na cześć św. Franciszka Salezego. Jednak do pełnego uznania nowego zgromadzenia przez Kościół minie trochę czasu. Ksiądz Bosko w tym czasie wiele razy jeździ do Rzymu, tam jednak nie zawsze spotyka się z przychylnością ze strony dostojników kościelnych. Dopiero w 1874 roku ostatecznie zatwierdzono konstytucje Towarzystwa Salezjańskiego. Trzeba jednak jeszcze 10 lat do ostatecznego zatwierdzenia zgromadzenia przez papieża Leona XIII. Księdzu Bosko pozostaną już tylko 4 lata życia.
Ksiądz Bosko to jednak przede wszystkim wychowawca, twórca systemu wychowawczego zwanego system prewencyjnym. Stosował go z wielką miłością i konsekwencją. Jego podstawą jest miłość i zaufanie, jakie powinni mieć wychowawca do wychowanka i odwrotnie. „Nie tylko kochajcie chłopców, ale dajcie im poznać, że ich kochacie„ - mawiał do wychowawców. Wychowawca - wg niego - to ten, który towarzyszy wychowankowi, jest z nim, prowadzi go. Pierwszymi wychowawcami u ks. Bosko byli jego wychowankowie, którym systematycznie przekazywał swoje idee.
Życie księdza Bosko to nieustanna walka, najpierw w obronie, potem w natarciu. Jego dzieło rozwijało się również przez prasę, książki, i czasopisma. Założył również Zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki - żeńską gałąź Rodziny Salezjańskiej. Trzecim kierunkiem rozwoju dzieła salezjańskiego był tzw. trzeci zakon - Stowarzyszenie Pomocników Salezjańskich. Od roku 1852 do śmierci Księdza Bosko (1888) i aż po dziś dzień to czas rozkwitu dzieła salezjańskiego
Anna Michalak
Na podstawie książki:
„Ksiądz Bosko” Leonard von Matt, Henri Bosco
Wydawnictwo Salezjańskie
Salezjanie - Różanystok