"Maryja pachnąca różami"
Podczas wakacji szukamy miejsc niezwykłych. Takich, które pomagają wypocząć, nabrać sił. Szukamy nie tylko odnowy ciała, ale i ducha. Naszą propozycją na lato jest wędrówka po sanktuariach – miejscach pełnych cudów. Bóg jest wszędzie – mówią sceptycy. Odpowiedzią są historie ludzi, którzy wyznają: „Bóg mnie wysłuchał właśnie w tym miejscu”. Każde sanktuarium przechowuje takie opowieści. Zapraszamy do pielgrzymowania.
Maryja pachnąca różami
Barbara Gruszka-Zych z cyklu "Cudowne wakacje"
W Różanymstoku pachnie lipami, jaśminem, liliami, stokrotkami, rozchodnikiem, różami... Tyle zapachów, ile cudów, które zdarzały się w tym miejscu przez ponad 300 lat.
Historia Matki Bożej w Różanymstoku to historia kobiety. Właśnie tu dawała o sobie znać we właściwy dla pań sposób. Uzdrawiała na duchu i ciele, roztaczając – niby aromat perfum – przedziwną woń róż. Cud to coś nieuchwytnego jak zapach. Ulotny, ale rzeczywisty. Rzecz nie do opisania.
– Noszę Jej obrazek w torebce, obok kosmetyczki i dokumentów – mówi Alfreda Kuderko z Dąbrowy Białostockiej. – Wierzę w Jej wstawiennictwo.
Bazylika, gdzie w bocznym ołtarzu błyszczy złotymi sukienkami Różanostocka Wspomożycielka Wiernych, wynurza się po zakręcie z Nierośna, 70 km za Białymstokiem. W obramowaniu żyta, owsa, chabrów i róż. Różanostockie sanktuarium widać ze wzgórza w Hodynce pod Grodnem (odległym w linii prostej o 25 km). O zachodzie słońca starsze kobiety idą tam popatrzeć na nią i odmawiają zdrowaśki.
Świątynia na 3000 wiernych i olbrzymi kompleks salezjański, który zaczął się odradzać od zwrócenia zgromadzeniu majątku 6 grudnia 2000 r. Przez 10 miesięcy pełno tu uczącej się młodzieży. Latem cicho jak na końcu świata. To dlatego Matka Boska lepiej słyszy modlitwy pątników. Częściej słychać śpiew przybyłych.
Krzywy, Krasny, Różany...
W 1652 ziemski majątek Szczęsnego Tyszkiewicza (przyjaciela słynnego Jana Chryzostoma Paska) nazywał się po prostu Krzywy Stok. Leżał w diecezji wileńskiej, powiecie grodzieńskim. Nazwę „zmieniła” sama Matka Boska, z obrazu namalowanego przez Jana Szrettera w Grodnie. Kiedy 21 listopada 1658 r. Tyszkiewiczowie modlili się przed nim w sypialni, zaczęły zapalać się same otaczające go lampki oliwne. Suche wianki zakwitły, a wokół rozniosła się woń róż. Te zjawiska poprzedziły cudowne uzdrowienia. Niewidzialne róże pachniały również, kiedy przybyli tu sprowadzeni z Sejn dominikanie. Pytali, czy w pobliżu jest jakaś plantacja. Zbudowali drewniany kościół, gdzie przeniesiono obraz. Zmienili nazwę wsi za Różanystok. Założyli Bractwo Różańcowe.
Więcej w “papierowym” wydaniu Gościa Niedzielnego
artykuł z numeru 29/2006 16-07-2006
Salezjanie - Różanystok